Wczoraj napisałam o Samie Zellu, a dziś takie wspomnienie.
Moje pierwsze spotkanie i rozmowa z Garym Vaynerchukiem w Londynie. Od tego czasu wydaliśmy 5 jego książek i czekamy na kolejną, kolejne spotkania (w tym jedno, gdy przyjechał do Polski).
Wiecie, jak zacząć robić takie rzeczy?
Zacząć. Od najmniejszych kroków, od napisania maila, od poszukania produktu, od research’u w internecie.
Czas i tak minie, a ile w tym czasie się wydarzy, to suma małych kroków robionych każdego dnia.
Ostatnio nowa osoba, która z nami współpracuje, była zaskoczona, bo słyszała, ze standard czasowy wydawania książki to 1-5 lat. U nas rzadko kiedy proces tyle trwa. Zwykle są to 4-6 miesięcy (jeśli książkę piszemy od zera lub jest tłumaczona).
A to wszystko dlatego, że nasze działania to suma mnóstwa małych, ale szybkich decyzji i kroków.
Ponadto, gdy jakaś książka trafi już w nasze ręce, to zwykle nie możemy się doczekać, żeby udostępnić ja polskim czytelnikom, często przedsiębiorca, bo wiemy, jak wiele może zmienić w ich myśleniu i w ich życiu 🙂
Co ciekawe ta niecierpliwość jest zaraźliwa i ostatnio to osoby z zespołu poganiały mnie, aby przyspieszyć proces, mówiąc że warto, żeby nasza najnowsza książka znalazła się już na rynku.
I wiecie co? Z jednej strony nie mogę napisać, że o tym marzyłam, bo gdy z Marcinem oglądaliśmy materiały Gary’ego Vaynerchuka przed tymi 6 laty i więcej, to sam kontakt z nim wydawał się abstrakcją, jakąś niemożliwością. A jednak kolejne kroki pokazały, że się da, wiec gdy teraz myślę o rzeczach niemożliwych to zawsze dodaje w myślach: może nie w tym roku, ale kto wie, dokąd naszymi małymi krokami zawędrujemy za 3-5 lat 🙂
Oby i wam media społecznościowe takie fantastyczne wspomnienia podsuwały 🙂
Książki Gary’ego Vaynerchuka do zgarnięcia na OSMPOWER.