Kim jestem? Dzieciom to wszystko jedno.
Nawet jeśli nie czują się naukowcem, nie wahają się biegać z lupą, a jednocześnie z wiosennym wiankiem na głowie, różdżką wróżki, a pod swetrem w sukni balowej księżniczki.
A my dorośli?
Pamiętam, jak wiele oporów miałam, by narysować ilustracje do mojej książki, bo przecież nie jestem ilustratorka (co najlepsze do książki pt. „kim jesteś?”). Ile miałam wątpliwości, redagując pierwszą książkę, bo przecież nie mam odpowiedniego wykształcenia. Ile trudności sprawiła mi decyzja o powiedzeniu bliskim, że wracam do malowania, bo przecież nie jestem malarką i nie szkoliłam się z rysunku od czasów ukończenia projektowania ubioru.
I co jakiś czas znowu to wraca, gdy ruszam nowy temat lub jeszcze bardziej, gdy chce coś zrobić, co nie jest moim zawodem i nie planuję, że kiedykolwiek będzie, ale chce to zrobić choć raz w życiu (jak właśnie ilustracje do książki czy wypróbowanie swoich sił jako graphic recorder).
Teraz znów nowe tematy i chęć zrobienia/zorganizowania czegoś dla siebie i znajomych, a ja waham się znowu, bo… przecież to nie moja ścieżka zawodowa. Nie mam pewnie wystarczającego wykształcenia, inni pewnie wiedza w tym temacie więcej itd. To ciekawe, że za każdym razem ta litania przekonań jest podobna niezależnie od dziedziny.
I wiecie, co zrobię? Po prostu to zrobię.
Zrobię raz. Bez presji, że to musi być coś wielkiego albo cyklicznego. Bez presji ze musi być najlepsze, wyjątkowe, wspaniałe czy jakiekolwiek inne niż po prostu moje. Po raz kolejny dam sobie przestrzeń na eksperyment. A przypominając sobie to zdjęcie, będę pamiętać, że wcale nie musi być określone według czyichkolwiek oczekiwań, najważniejsze, że będzie miksem tego, co mnie akurat interesuje i co lubię 🙂 I tak mnie to zdjęcie poruszyło i zachwyciło, że tak piszę do was, żebyście olali (może jak ja po raz kolejny) wsadzanie siebie w jakiekolwiek pudełka i definicje. To dobre przy budowaniu strategii marketingowej, ale nie w życiu.
Bycie królewno-wróżko-nimfo-badaczką jest OK, jeśli tylko wam sprawia radość. 🙂 Tak czuje, że nie tylko ja co jakiś czas wracam do tego tematu. 😉 Zróbcie dobro, wysyłając ten tekst osobie, która się z podobnymi wątpliwościami zmaga.